Nowy model Maserati w klasie luksusowych GT już wkrótce zadebiutuje na polskim rynku. Jego premiera w katowickim salonie Maserati Pietrzak będzie miała miejsce 3 marca. Ja miałem szansę zobaczyć je chwilę wcześniej, dzięki czemu już teraz mogę powiedzieć Wam, czego możecie spodziewać się po kontakcie z tym modelem.
Jednym z pierwszych samochodów klasy gran turismo, czyli luksusowych coupé przeznaczonych do długich podróży w komforcie i stylu, było zaprezentowane w 1947 r. Maserati A6 1500 GT. Producent z Modeny odegrał kluczową rolę w formowaniu tego wyjątkowego segmentu i przez kolejne dekady utrzymywał w nim pozycję lidera za sprawą kolejnych modeli z tej linii, aż po produkowane w latach 2007 – 2019 Maserati GranTurismo.
Po trzyletniej przerwie włoska marka powraca do gry i, co zrozumiałe, od swojego nowego reprezentanta nie oczekuje niczego innego niż pozycji nowego wyznacznika tego, czym powinien być wóz klasy GT. Czy wchodzące właśnie na polski rynek Maserati GranTurismo kolejnej generacji ma to, czego potrzeba, by osiągnąć to miano?
Zaprezentowane kilka miesięcy temu liczby wskazywały, że jak najbardziej. Do zadania napędzania tego modelu zaangażowano rewolucyjne pod względem technicznym, wysokowydajne serce z supersamochodu Maserati MC20: silnik V6 Nettuno. Za sprawą inspirowanego Formułą 1 komorowego układu spalania ta kompaktowa jednostka potrafi spełnić najsurowsze normy emisji spalin, a jednocześnie odwzajemnić się godnymi znaczka charakterem i osiągami.
W topowej odmianie GranTurismo Trofeo generuje on całe 550 KM, co przekłada się na przyspieszenie do 100 km/h w 3,5 sekundy oraz prędkość maksymalną 320 km/h. Dostępna jest również Modena oferująca 490 KM. Oczekującym jeszcze większych wrażeń dedykowana będzie przełomowa wersja GranTurismo Folgore. Za sprawą trzech silników elektrycznych, które łącznie przenoszą na cztery koła 761 KM, przyspieszenie do 100 km/h wyniesie zaledwie 2,7 sekundy, a prędkość maksymalna sięgnie jeszcze wyższych 325 km/h. W taki sposób włoska marka zabezpieczyła przyszłość linii GranTurismo na kolejne dekady.
Błędem byłoby jednak postrzeganie samochodu wyłącznie przez pryzmat liczb, szczególnie tak emocjonalnego jak Maserati. Czy nowe GranTurismo jest rzeczywiście tym, czego oczekiwali od niego fani i klienci? Jedni i drudzy będą mieli okazję przekonać się o tym już od 3 marca w salonie Maserati Pietrzak. W tajemnicy powiem Wam, że pierwszy egzemplarz tego modelu trafił do salonu już wcześniej. Udało mi się do niego dotrzeć – oto, czego dowiedziałem się z tego krótkiego spotkania.
Takie stwierdzenie to niby banał, ale jednak po dojściu do tego wniosku odetchnąłem z ulgą. W końcu właściwie każdy z poprzedników – jeśli zaliczyć do tego grona nie tylko tego bezpośredniego, ale również takie dzieła włoskiego designu jak Maserati 3500 GT z przełomu lat 50. i 60. oraz 3200 GT z przełomu lat 90. oraz 00. – był jednym z najpiękniejszych aut nie tylko w swojej klasie, ale w ogóle na rynku.
Maserati GranTurismo z rocznika 2023 pod względem ogólnej formy pozostaje wierny założeniom poprzednika, co jest już osiągnięciem samym w sobie na tle innych samochodów obecnie debiutujących na rynku. Zgodnie z nazwą modelu jest to podręcznikowa definicja gran turismo, z długą maską z przodu i kabiną pasażerską przesuniętą ku tyłowi, który otaczają zmysłowo zarysowane błotniki. Trudno o drugi współczesny projekt, który byłby tak głęboko osadzony w tradycji i podyktowany ponadczasową elegancją, a nie przemijalnymi modami.
Zaliczył on jednak znaczący progres w detalach. Można w nich odnaleźć tworzące nowy charakter Maserati, wspólne motywy stylistyczne z coraz popularniejszym na naszych drogach Grecale, a w szczególności z egzotycznym MC20. Podobna skala postępu jest widoczna również w środku, gdzie kunsztownie wykończona tapicerka ze skóry i inne przejawy tradycyjnego rzemiosła spotykają się z aż czterema ekranami. Tak jak w Grecale, dwa przejęły praktycznie wszystkie funkcje menu na konsoli środkowej. Kolejny wyparł analogowe zegary za kierownicą, a ostatni, najmniejszy, zastąpił nawet tradycyjny zegarek na środku deski rozdzielczej. Puryści wywrócą oczami na tę wieść, ale właściciele docenią fakt, że nowe GranTurismo jest na czasie z nowinkami technicznymi, których oczekują i potrzebują.
Wystarczy tylko zająć miejsce za kierownicą nowego GranTurismo, by zrozumieć o co chodzi w tym aucie. Tego nie oddadzą liczby, ani nawet zdjęcia. Na nich w końcu nie widać niepozornego, a wymownego detalu: po otwarciu drzwi na bocznej ściance deski rozdzielczej czujne oko dostrzeże wytłoczone na skórze logo Maserati wraz z rokiem założenia firmy. Takie małe gesty twórców od razu wprowadzają gościa kabiny GranTurismo w inny klimat. Kropkę nad i stawia majestatyczny widok na długą maskę zza kierownicy.
W przypadku tego modelu równie istotny jest kontrolny rzut oka do tyłu. GranTurismo jest dużym coupé: jego reprezentacyjne nadwozie mierzy blisko pięć metrów długości. Licząc co do centymetra jest o 5 cm dłuższe od poprzednika, z czego 2 cm przeznaczono na wydłużenie rozstawu osi. Te zabiegi procentują w środku. Choć model ten jest oznaczany jako 2+2, to dodatkowe dwa miejsca z tyłu są ten jeden raz więcej niż symboliczne. Co prawda nadal nie służą do przewożenia wysokich dorosłych na długie dystanse, ale czynią GranTurismo bardziej wszechstronnym od pozostałych aut sportowych na rynku.
Tymczasem za kierownicą nowego Maserati siedzi się dokładnie tak nisko jak i w nich. Co wymowne, kierownica jest mniejsza niż się spodziewałem. Dobrze leży w dłoniach; odruchowo ją łapię, ściskam, i wyobrażam sobie, jak przednie koła będą reagowały na udawane przeze mnie w tej chwili ruchy. Tego w rzeczywistości jeszcze nie było dane mi poznać; marcowa premiera w Katowicach ma charakter statyczny. Ale jedno już mogę powiedzieć: czasy mogą się zmieniać, ale w 2023 r. Maserati nadal wie jak mało kto, jak powinno wyglądać tradycyjne, luksusowe gran turismo.